Artykuł Czytelnika: Tak nie gotuj w Wigilię
Ziemniaki na suficie.
Już od małego chłopca przyglądałem się jak gotuje babcia z mamą i pomagałem co mi polecono. Raz postanowiłem pomóc i przyniosłem szybkowar, by ugotować szybko ziemniaki. Obrane ziemniaki zalałem wodą w szybkowarze i poszło. Gwizdek zaczął syczeć i po kwadransie mówię będą dobre i szybkim ruchem odkręciłem pokrywkę szybkowaru. A tu z ogromną siłą wyrwało mi pokrywę i odrzuciło na bok, a zawartość szybkowaru wystrzeliła do góry na sufit. Szczęściem nikogo nie poparzyło tylko mi zostało zeskrobać ziemniaki z sufitu.
Frytki na ogniu.
Na kilka lat miałem dość ziemniaków, ale z zachodu przyszła moda na frytki. Powiedziałem w domu, że dziś na obiad zrobię frytki. Wcześniej kupiłem maszynkę do krojenia frytek i garnek z sitkiem. Nalałem oleju do garnka i grzałem na kuchence gazowej. Obrałem ziemniaki, pokroiłem maszynką do frytek i wrzuciłem frytki do sitka. Potem z sitkiem pod kran z zimną wodą i opłukałem, a następnie szybko, by na nakapało na podłogę, włożyłem do garnka z olejem. Jak to się zapieniło, wzburzyło i wyleciało z garnka, a następnie zapaliło od gazu. Zrobił się słup ognia do sufitu i nie wiem co by dalej było gdybym szybko nie zakręcił gazu. Teraz wiem, że ziemniaki przed włożeniem do oleju trzeba dobrze osuszyć.
Łyżka stoi na talerzu.
Całe szczęście, że trafiłem małżonkę, która dobrze gotuje. I tak by było dalej, gdyby nie choroba małżonki. Trafiła na miesiąc do szpitala. Przez ponad 25 lat małżeństwa coś niecoś podejrzałem w kuchni i czekał mnie egzamin życia. Małżonka się pyta dasz radę. Tak - spokojnie.
Po kilku dniach spotyka mnie sąsiadka i pyta jak Pan sobie radzi w kuchni. Odpowiedziałem, że wczoraj jedliśmy gołąbki i po chwili dodałem - ze słoiczków. Uśmiała się. Weszła mi trochę na ambicję i postanowiłem, że sam ugotuję zupę pomidorową. Nalałem do garnka wody, wsypałem woreczek ryżu, dodałem kawałek mięsa, pokrojoną marchewkę, kawałek pietruszki, puszkę koncentratu pomidorowego oraz pieprzu i soli do smaku. Gotuje się, mieszam od czasu do czasu, ale coś mi się wydaje za wodnista ta zupa i wsypałem kolejny woreczek ryżu. Po godzinie gotowania wyłączyłem z gazu. Nakładam na talerz, a to się zrobiło takie gęste, że syn postawił łyżkę w talerzu pionowo i pyta się co na drugie. Odpowiedziałem, że dziś dwa w jednym.
Pewnie, każdemu coś poszło nie tak w kuchni, ale ja niestety nie mam kuchennego talentu, chyba że do rewolucji w kuchni.
Wszystkim czytelnikom z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzę tylko udanych potraw i wypieków oraz Wesołych Świąt.